Witam wszystkich czytelników. Nazywam się Piotr i jestem
mężem założycielki bloga, którego właśnie czytacie.
Jakiś czas temu pojawił się pomysł wciągnięcia mnie w poczet
autorów niniejszego bloga. Jakiś czas się opierałem, ale dzięki namowom Fraszki
(która w sobie tylko znany sposób potrafi połechtać moje ego), w końcu uległem.
Publikując ten wpis czuję się trochę jak w żeńskiej
przebieralni (niby fajnie, ale jakoś tak nieswojo :)). Nic to jednak, słowo
się rzekło. Ten wpis niech stanie się swego rodzaju „wieczorkiem
zapoznawczym” (jak na zagranicznej wycieczce, tyle, że z mniejszą ilością
alkoholu).
Tematem moich artykułów (miejmy nadzieję, że będzie ich
więcej) będzie spojrzeniem na rękodzieło z nieco innego punktu widzenia. Nie
jako osobiście dzierżącego te wszystkie igły, skalpele czy nożyczki, ale kogoś
kto przygląda się temu wszystkiemu z pewnego dystansu (to szczególnie ważne w
przypadku skalpeli :)). Kogoś, kto w sposób obiektywny, o ile można pozostać
obiektywnym w otoczeniu tylu pięknych rzeczy, potrafi przedstawić swoje zdanie
o tym wszystkim co mnie otacza.
A musicie wiedzieć, że otaczają mnie całe kilogramy różnych
rzeczy związanych z zamiłowaniami mojej Drugiej Połowy. Rzeczy, których nazw
(przynajmniej tych fachowych) nawet nie potrafiłbym wymienić, bo dla mnie to
wszystko kwiatuszki, koraliczki, guziczki i szmatki. Wiem jednak, że Fraszka je
uwielbia. Widzę z jakim zapałem i fascynacją tworzy te wszystkie wspaniałości.
Jak z wdziękiem i wprawą posługuje się tymi narzędziami, które zwykłemu
obywatelowi kojarzą się głównie ze szpitalem (vide skalpele i igły). Jak z
błyskiem w oku przebija się przez te wszystkie materiały i ozdóbki. I powiem
szczerze, że bardzo podoba mi się ten widok! Wiem, że to oznaka PASJI. A
posiadanie pasji to naprawdę wspaniała rzecz. Wie to każdy, kto dał się jej
pochłonąć...
I tym optymistycznym, i nieco metafizycznym akcentem,
chciałbym zakończyć mój pierwszy wpis na tym blogu. Mam nadzieję, że niebawem
znowu się tu pojawię.
Pozdrawiam
Piotr
PS Wesołych Świąt!